Bądź na bieżąco!

22 kwietnia 2012

Wyniki konkursu

Tytuł: Spóźnieni kochankowie.

Autorka: JBluvsBabycakes

Blogi: love-more-than-this.blog.onet.pl ; under-the-moonlight-sky.blog.onet.pl

Bohaterowie: Zayn Malik, Louis Tomlinson

Gatunek: bromance; pocałunek

Ilość słów: 1370

Opis: Zayn dręczony swoimi wspomnieniami trafia do miejsca, które razem z Louisem było ich własnym azylem. Tam ponownie spotykają się, by móc na nowo odkryć swój własny kawałek nieba; swoje życie. Przez część One Shota przewija się motyw wody, który w tym wypadku stanowi przemijanie.

Inspiracja: Bebe - Cocaine www.youtube.com/watch?v=z-HKvYDTpoc


Vivienne
Zouis
Cichy krzyk wybudził go z zamyślenia, dreszczem przebiegając wzdłuż linii jego papilarnego kręgosłupa. Z otępieniem widocznym na twarzy uniósł delikatnie wzrok, spoglądając na osobę stojącą zaledwie kilka kroków od niego. Uśmiech zamajaczył na jego ustach tylko, po to, by po chwili ukazać rząd śnieżnobiałych zębów. Miły dreszcz rozniósł się po fakturze jego ciała, otulając przyjemnym ciepłem szybko bijące serce. Przymknął jasne powieki, obdarzając skrawek niebieskich tęczówek, swoją głębią czekoladowego spojrzenia. Powiew mroźnego wiatru owinął szalem jego porcelanową twarz, muskając lekko drżące, wiśniowe usta. Bezkształtna woń jaśminu uniosła się subtelnie nad szklaną taflą wody, głaszcząc ją swoją finezyjną kurtyną zapachu. Szatyn nieznacznie podniósł swój wzrok, przeczesując nieskazitelne powietrze kruczoczarnymi rzęsami. Zamaszystym krokiem przesunął się w stronę linii brzegu, zajmując bezszelestnie miejsce obok boku bruneta. Cisza jaka między nimi panowała, przerywana była tylko płytkimi oddechami, wydobywającymi się cichym szmerem z zapełnionych tlenem komórek.
Tak, to jest dokładnie to samo miejsce. Właśnie tutaj obiecali sobie bezgraniczną miłość. Mieli ją przeżyć razem… Upojona szczęściem ziemia zataczała się, ciągnąc za sobą spierzchnięte fale.
Ich tkliwy szelest szarpał wrażliwe struny duszy, tworząc szumiące melodie. Objął go w pół, i słodko się uśmiechając, oparł brodę na jego ramieniu. Morska bryza rozkosznie igrała z brązowymi kosmykami jego włosów, ciskając nimi o różne wzgórza policzków. Sunęły po ich fakturze niczym pędzel wielkiego malarza, w uwielbieniu muskając blade płótno. Tchnienie wiatru nadawało temu zjawisku nierzeczywistej wręcz subtelności.
Zayn pamiętał odcień jego oczu, gdy w środku jakiejś fontanny, pośród szklanych kryształków wody, stworzyli własny skrawek nieba. Mieli przypomnieć sobie smak wiśni…
Zapytał się go, czy to był dobry dzień –Louis spojrzał się wtedy na niego, zaskoczony jego bezpośredniością, by po chwili przenieść wzrok na zachodzące słońce. Zdawało mu się, że bił się z myślami, choć tak bardzo chciał wyrzucić to z siebie…
- Boję się miłości, wiesz…?  – Wyszeptał, łapiąc go za wyciągniętą rękę. Jego oczy były nieludzko smutne.
- … A ja boję się, że kiedyś znikniesz.
- Obiecaj mi, że znikniemy razem.
- … Jak te fale?
- Jak te fale w oceanie miłości – dokończył.
- Obiecuję.
Przybliżył rozgrzane usta ku jego bladej szyi, karmiąc się nim bezwstydnie. Delikatnie rozchylając  wargi, musnął przenikliwie jego gładką skórę. Poczuł, jak tysiące igiełek nagrzanego oddechu przebija naskórek, przyjemnie roznosząc ciepło po lodowatej skórze. Każda sekunda była jak uderzenie morskiej fali. Z każdym kolejnym pocałunkiem, rwisty nurt wody pochłaniał coraz większą cząstkę ich świadomości. Głodne i nienasycone usta przenikały się na wskroś. To już nie była niewinność kalająca zmysły. Obudził się w nich demon.
Zamknęli oczy, nieśmiało stykając się spragnionymi dotyku wargami. Miąższ jego ust zadrżał delikatnie pod powłoką nagiej, wiśniowej rozkoszy, spijając każde nieme westchnienie, wydobywające się flegmatycznym oddechem z jego drżącej postury. Wgryzł się w nie, jak ta woda w milczący brzeg, nad którym właśnie siedzieli, zachłannie porywając go w odmęt bezdennej namiętności. Lubił bezwładnie dryfować w błękicie jego oczu. Kołysany przez alabastrowe dłonie i ciepły oddech.Koniuszkiem języka, bardzo powolnym i subtelnym ruchem przejechał po dolnej linii jego lekko rozchylonych warg, łącząc ich gorące języki w szaleńczej bitwie. Powabne muśnięcia przerodziły się w szatański maraton, obdarzając ruiny jego serca kojącym szalem rozkoszy. Z roztańczonymi płomykami iskierek w zamglonych oczach, oderwał się od niego,  przejeżdżając opuszkami palców po subtelnej fakturze jego skóry. Przymykając jasne powieki, oparł swoje czoło o jego, zadartym nosem pocierając nos szatyna, łapczywie łaknąc drobinek tlenu, które po chwili, z głośnym chłystem wypełniły jego pęcherzyki płucne. Z zafascynowaniem przywołał na myśl ich wspólnie spędzone chwile. Gdzieś w oddali, pod osłoną liści, całowały się driady. Nie wiedział tylko, że jego oddech na skórze ma zapach końca.
Zayn miał wrażenie, że pamięta każde z słów, jakie przetoczyło się po języku Louisa. Pamiętał z jakim uwielbieniem śledził drżenie tych warg, zanim myśli, jakie krył w swym umyśle, wydostawały się z dźwiękiem na zewnątrz. Próbował je wtedy pochwycić – ot tak, zupełnie jak małe dziecko biegnące za porwanym przez wiatr latawcem.
       Poruszyli się niepewnie po rozgrzanym jeszcze piasku, wsłuchani w bicie własnych serc, wplecione w ryk fal roztrzaskujących się o skaliste brzegi. Brunet opuszkami palców kreślił niewidzialne szlaki na skórze szatyna. Oddałby wszystko, by zatrzymać tę chwilę na wieczność.Z nieodgadnionym wyrazem twarzy zbliżyli się do linii brzegu, uważnie wpatrując się w głębię czarnego oceanu.Lodowata woda liznęła swoimi szklistymi językami ich bose stopy.  Kryształowe  diamenciki wody, swobodnym ruchem opadły na wyciągniętą dłoń bruneta. Przezroczysta ciecz otuliła swoją subtelnością każdy skrawek ich ciał. Louis poruszył się lekko, a struga mlecznego światła opadła kaskadą na jego spokojną twarz. Puste, wyzbyte jakichkolwiek emocji oczy zlustrowały Zayn’a w ułamku sekundy, zanim zimna woda objęła ich swoimi lodowatymi szponami, niczym sztylet, raniąc każdą komórkę rozgrzanego ciała. Mocnym szarpnięciem pociągnęła ich w dół, neutralizując ból kalający cielistą powłokę, swoimi falami szklanych łez.Porywisty wiatr zaczął targać ich ciałami, przekrzykując symfonię śmiechu, wydobywającą się z ich roześmianych warg. Jasne światło księżyca opadło kurtyną blasku na ich roześmiane twarze, łącząc ich usta w subtelnym pocałunku. Ramiona, którymi wzajemnie się opletli, niczym pnącza wędrowały po papilarnych liniach ich kręgosłupów, kreśląc niewyraźne wzory. Czas zatrzymał się w miejscu, milisekundy przestały przetwarzać wieczność. Kołatające serca otuliły się wzajemnym wysiłkiem, milknąc u podnóża wspaniałej reminiscencji. Likantropia opanowała ich umysły, spijając każde wypowiedziane przez nich słowo, wykonany czyn i muśnięcie psychodelicznego szkła tkanki. Przemijali…
Chyba każdemu człowiekowi zdarzyło się kiedyś, że chciał cofnąć czas. O kilka minut, godzin, tygodni, miesięcy… O całe lata. Tak było i w jego przypadku. Nie raz marzył o tym, by móc cofnąć wskazówki zegara, by skierować je w drugą stronę, po to, by zmienić swoje marne życie. Raz nawet, w akcie desperacji sięgnął po budzik, rozbił szybkę chroniącą jego tarczę i zaczął kręcić wskazówką godzinową w stronę niezgodną z jej normalnymi ruchami. Wiedział, że to nie ma sensu, a mimo wszystko miał nadzieję, że się uda, że w jakiś sposób wpłynie to na jego życie. Nawet nie tyle, że uczyni je lepszym. Pragnął tylko tyle by było inne. […] Teraz, gdy patrzy na to wszystko z perspektywy czasu, wie, że dobrze, iż jego życie potoczyło się tak, jak się potoczyło. Gdyby nie te liczne sploty niemiłych zdarzeń, nie mógłby zagłębić dłoni w te jego ciemne, miękkie włosy… Jak woda, która prześlizguje się po śliskich kamieniach, by w ostatecznym rozrachunku dotrzeć do swojego wyznaczonego celu. Jak czas, który przemija.
        Louis przymknął swoje powieki, kryjąc pod kaskadą czarnych rzęs, swój skrawek niebieskiego nieba.
- A co ja mam robić? – Spytał brunet, drżąc pod namacalnym dotykiem jego słów.    
- Nie zostawiaj mnie. Otul kocem, podaj herbatę, bądź blisko. Bądź ze mną, bądź… Nie opuszczaj mnie na krok. Utul do snu, okryj ciepłą pościelą letniej nocy. Szepnij do uszka czułe słówka, zapomnij o tym co powiedziałem. Muśnij jedwabiem moje usta, trzymaj za rękę. Snem pozostań i nie pozwól się obudzić. Nie opuszczaj mojego ciała nawet na ułamek sekundy. Chcę cię czuć całym sobą. Chcę napawać się twoją obecnością, czując zapach twojej waniliowej skóry. Chcę czuć twoje ciepło, każde drganie twojego ciała i każdy wdech. Pragnę obserwować twoją twarz i zatracać się w jej subtelnej fakturze. Chcę poczuć twoją miłość i smak przesyconej wiśniami twarzy. Chcę być twój. Przenieś mnie na drugą stronę i wyrzuć z wysokości. Tylko nie opuszczaj moich ramion, jeszcze daj tę jedną chwilę.
Pieść moje włosy i zatrzymaj czas. Zatrzymaj czas… Wyłącz ten świat i odpłyń wraz ze mną tą łodzią błękitu. Nie wychylaj nas poza burtę. Zatrzymaj czas i spójrz mi jeszcze raz w oczy. Nim zasnę,
nim moje powieki opadną pod ciężarem nieskazitelnej ciszy, daj mi czas. Czas na kochanie ciebie. Nie znoszę, gdy mnie opuszczasz, gdy czas ucieka jak szalony, a twoja dłoń wysuwa się z mojej, bezszelestny szept staje się głosem nostalgii, krzykiem niemocy wołającym:  zostań, nie opuszczaj, nie odchodź! Gdy słyszę twój głos mówiący: muszę, wtedy noc wydaje się bezkresną wędrówką, w której brak mapy i nadziei na odnalezienie bezpiecznej oazy. Przepraszam za mój sen przy tobie, ale wiedz, że ciepło twego ciała, twój dotyk, to jak dotknąć nieba, nie odrywając się od ziemi.
- A co z księżycem?
- Księżyc jest naszym wiecznym świadkiem. I dopóki nie zniknie z twoich oczu, dopóty będę mieszkać tutaj – Zayn nieznacznie nachylił się nad nim i dotknął jego piersi. – Stamtąd mnie nie wyrzucisz.
- Nigdy bym tego nie chciał.
Znowu spletli swe dłonie i powolnym krokiem sunęli w stronę domu, błądząc bosymi stopami po zalanej światłem księżyca ścieżce.

Od administratorki : Dziękuję serdecznie, za wszystkie historie, które nadesłaliście. Jestem pod wrażeniem Waszej wyobraźni i twórczej inwencji. Każdemu należą się brawa, ale to właśnie Caroline najbardziej zachwyciła mnie swoim językiem i sposobem opisu relacji między głównymi bohaterami. Żadne z 1370 słów nie znalazło się tutaj przypadkowo. Jak dla mnie jest to mistrzostwo i pełen profesjonalizm :)

6 komentarzy:

  1. Jestem w totalnym szoku i w dalszym ciągu próbuję się podnieść z podłogi. DZIĘKUJĘ! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. http://shouldletyougo.blogspot.com/ Larry

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne !
    +wbijaj do mnie http://mojjedenkierunek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Super ! uwielbiam twój blog ;D Obserwuję + mam nadzieję ze się odwdzięczysz lub wpadniesz do mnie ;) http://fanka-harry-styles.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. words-became-untruth.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo dziękuję za wyróżnienie! Jest to dla mnie ogromne zaskoczenie :)

    OdpowiedzUsuń